Towarzyska niedziela z psikusem
d a n e w y j a z d u
61.40 km
8.00 km teren
03:14 h
Pr.śr.:18.99 km/h
Pr.max:51.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:432 m
Kalorie: kcal
Rower:Who knows
Bez planu, namysłu, ot przed siebie z Gosią i Marcinem, modyfikując trasę po drodze. Miała być Łysina w Bieruniu, skończyło się tuż obok, bo górki widziane po drodze nas urzekły.
Trasa nic specjalnego, opisywał już Marcin. Ja dodam tylko od siebie, że powyższy sprzęt przeciągnąłem także po odcinkach gruntowych ;) Przejechać się da, ale aby to miało coś wspólnego z komfortem ...
Dochodząc do psikusa, który mam nadzieję więcej się nie pojawi. Dojechaliśmy na Murcki i ktoś nagle wyciągnął wtyczkę z prądu i dodatkowo zaczął gasić światło :/
Doczłapałem do centrum, usiadłem na schodach i zamknęły mi się oczy, raz, drugi, trzeci. Ekipa już była na miejscu docelowym, a ja nie potrafiłem ustać na nogach. Po chyba 30 minutach ( nie wiem dokładnie ), wsiadłem na rower i "pojechałem". Na całe szczęście mocno boczną drogą, bo na trzeźwo jechałem całą szerokością drogi, uważając aby przypadkiem nie skończyć w rowie.
U Gosi już rozsiadłem się w fotelu, zjadłem i dojście do siebie zajęło mi tylko prawie 4 godziny w 3/4 przespane. Co się stało nie wiem, ale oby się nie powtórzyło nigdy, a tym bardziej, gdy będę sam.
Dzięki Gocha i Marcin :)
Kategoria Miasto, Mieszane
komentarze
Dobrze, że udało się wrócić i oby taka sytuacja już faktycznie się nie powtórzyła :)