Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 1183.68 km (w terenie 149.00 km; 12.59%) |
Czas w ruchu: | 54:35 |
Średnia prędkość: | 20.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.00 km/h |
Suma kalorii: | 10041 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 47.35 km i 2h 16m |
Więcej statystyk |
Zakazy są po to ...
d a n e w y j a z d u
18.90 km
0.00 km teren
00:58 h
Pr.śr.:19.55 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Aby się do nich nie stosować ;) Miałem zacząć jazdę dopiero w połowie przyszłego tygodnia, zgodnie z zaleceniem lekarza i prawie się do tego dostosowałem. Twardo mówiłem nie, ale na dzisiaj byliśmy zaproszeni na mecz drużyny Marcina. Mogliśmy podjechać środkami komunikacji miejskiej, ale Gosia raczej wolała rowerem i dałem się namówić na małe kręcenie w bardzo spokojnym tempie.
Ekipie Marcina, poszło hmm można powiedzieć dość średnio :D Po turnieju, jeszcze kółko w WPKiW i do domu. W sumie nie ma źle, trochę rana boli, ale da się jeździć.
Kategoria Miasto, W towarzystwie
Odpoczynek
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Otwieram oczy, widzę godzinę 9 rano ... Jeszcze dużo czasu, do 14:30, kiedy to mam się zgłosić na zabieg. Wstaję w końcu trochę po 13, ogarniam się i zmykam do centrum. Jak zwykle melduję się spóźniony. Po chwili słyszę "zapraszamy", no cóż, idę. 20 minut, kilka syknięć z bólu i po sprawie, chyba ; bo jutro kontrola.
Tym samym mam kilka dni rowerowania z głowy, zwolnienie do kolejnego czwartku, ale pewnie w siodle zasiądę wcześniej.
Po zabiegu idę do Gosi, umawiamy się na wieczór u Marcina, który mija nam przy spokojnych muzycznych rytmach, wspólnych rozmowach o wszystkim i niczym, oraz kawałku meczu ;)
Wieczór z Wami, może być tylko i wyłącznie udany i taki był właśnie ten kolejny.
Kategoria W towarzystwie, Miasto
DPD + poradnie i Zadole
d a n e w y j a z d u
49.10 km
4.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
4:40, dzwoni budzik, ale jakoś nie miałem ochoty jeszcze wstawać i ledwo co zwlekam się o 5:30, a chwilę później już na siodle i w drodze. Dojechałem jakoś po godzinie 6 i na powitanie wyrzuty od nad brygadzisty, że się spóźniłem, na co szybka odpowiedź, że sam jestem do 8, bo muszę wcześniej wyjść i mój wzrok przekazuje, aby spierda...
Dniówka leci jakoś, wybija 14 i zawijam się na wizytę w poradni rodzinnej. Tam o dziwo szybko dostaję skierowanie do chirurga z adnotacją pilne. Proszę, czasami potrafią.
Zbytnio nie wiem, gdzie jechać do kolejnej poradni, więc jadę do Gosi, a Ona mi już nie odpuszcza i mam załatwiać to jeszcze dzisiaj ... No dobra, pojechałem, wchodzę i po chwili lekarz chce mnie ciąć, na co szybka odpowiedź, że chyba żartuje. Stoję w kasku, z plecakiem, na dole rower, a ten mnie pod nóż sobie wzrokiem układa. Taa, już mu się udało :) Zastosowałem zasadę małego rycerza ;] Ale nie ominie mnie to i jutro się znowu z nim widzę, wrrr.
Wieczorem po "lekkim" zdenerwowaniu, wsiadam na rower, jadę po Gosię i kierujemy się do parku na Zadolu. Wieczór dość chłodny, ale dało się wysiedzieć ;) Powrót, jak zwykle w ciemnościach i w towarzystwie zimnego wiatru.
Kategoria Miasto, Mieszane, W towarzystwie
DPD + sprawy na mieście
d a n e w y j a z d u
33.50 km
2.00 km teren
01:53 h
Pr.śr.:17.79 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Rano szybki zryw, po chwili już jestem w siodle i pomykam do pracy. Ledwo co przestało padać, a jakoś nie miałem ochoty się ubrudzić, więc chodnikami.
Dniówki całej nie przepracowałem z powodów zdrowotnych, zwalniam się wcześniej i jadę do centrum, do lekarza. Tam niestety zostaję odprawiony z kwitkiem ... Kierunek do Gosi, zdanie relacji, dom i znowu powrót do poradni, gdzie tym razem udaje mi się prawie załatwić co chciałem. Wizyta jutro o 15, więc wiem już, że z pracy trzeba będzie się spieszyć. Udaję się w miarę spokojniejszy w drogę powrotną, szybkie, kolejne spotkanie z Gosią, na którym ustalamy, że wieczorem odwiedzamy Marcina.
Pod wieczór dzięki uprzejmości PKM transferuję się do Karpika. Na miejscu zastaję Gosię, Grzegorza, Filipa i Krzyśka.
Jak zwykle towarzystwo rozbawione, wśród którego czas mija niesamowicie przyjemnie. Ostatecznie zostajemy w trójkę ; Marcin, Gosia i ja, natomiast po jakimś czasie dołącza do nas Ania i finalnie lądujemy około godziny 23 w KFC.
Dzięki za wieczór ;)
Kategoria Miasto, Mieszane
Weekend
d a n e w y j a z d u
144.00 km
0.00 km teren
07:17 h
Pr.śr.:19.77 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Wracam z nocki, widzę zaproszenie na wyjazd do Lędzin, ale z racji wcześniejszych uzgodnień z Gosią, odmawiam. Śpię 3 godziny i pobudka, bo trzeba jechać na Piotrowice, gdzie melduję się jakieś 20 minut później, niż miałem ; ale mam to wybaczone ;)
Opcje są dwie : jedziemy ot tak, przed siebie, albo jedziemy nad zalew w Rogoźniku. Krótka rozmowa z Gosią, pokazuję jej prowizoryczną mapę i kierujemy się na Rogoźnik, który został zdobyty z mniejszymi, lub większymi przeszkodami ( pobłądziliśmy w Wojkowicach ).
Na miejscu, cisza, spokój ... Kawałek ziemi tylko dla nas, czym się delektujemy po ognisku i złotym trunku.
Czas mija, a na godzinę 20 mamy być u brata Gosi, który organizuje kolejne ognisko w katowickiej dzielnicy Brynów. Zjawiamy się w końcu, spóźnieni hmm jakieś 50 minut :P, ale noga jakoś nie podawała.
W końcu wracamy, jest późno, ciemno ; docieramy do centrum około godziny 1:30, po czym siły starczają jedynie na kąpiel i dojście do łóżka.
Pobudka dość późno ;) Zbieramy się i jedziemy w kierunku Piotrowic, gdzie zostawiam Gosię i jadę dalej, znowu do centrum, dalej na Dąbrówkę Małą na obiad w IKEA :P Powiedzmy, że pojadłem i wracam znowu na Piotrowice, skąd jedziemy na Brynów do Marcina. Tam w końcu możemy odpocząć, wyłożyć nogi, jakie długie są ...
Nawet nie wiemy kiedy, a już mamy około godziny 20 i trzeba się zbierać. Wracamy na Piotrowice i po chwili rozmowy, wracam do centrum.
Weekend typowo rowerowy, 4 litery bola i to chodzi ;]
Wpis to zlepek dwóch wyjazdów, nie było sensu tego dzielić na 100+ i kawałek.
Fotki jakieś dwie tam są :) Jak telefon zgodzi się je oddać, to się pojawią. Powiem już, że jedna jest mega :D Coś jak kwiaciarnia rowerowa ;)
Kategoria Miasto, W towarzystwie
WPKiW + DPD
d a n e w y j a z d u
32.30 km
0.00 km teren
01:23 h
Pr.śr.:23.35 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
I wreszcie ostatnia, ta przeklęta nocka. Inną trasą do pracy, bo zachciało mi się przejechać przez WPKiW, później Gałeczki do Batorego i już prawie w pracy. Udało się nam wyrobić dość szybko, to pospałem jeszcze od 4 do 5 :P Szybka pobudka o 4:50, przebrać się i w drogę powrotną. Prawie puste ulice, w sumie więcej rowerzystów jadących do pracy, czy tam na ryby, niż samochodów ;)
Kategoria Miasto
Czwartek
d a n e w y j a z d u
32.60 km
4.00 km teren
01:29 h
Pr.śr.:21.98 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Do centrum, do Gosi, do Karpika z Gosią, do pracy ; na noc wrrr. Do domu :P
Krótko i treściwie rozplanowane popołudnie i wieczór w miłym towarzystwie ;)
edyta : o i 7 z przodu na liczniku bs się pojawiła, kaj tam wymarzone 10 ...
Kategoria Miasto, Mieszane, W towarzystwie
DPD
d a n e w y j a z d u
18.70 km
0.00 km teren
00:53 h
Pr.śr.:21.17 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
No, dzisiaj już normalnie, w pełni sił na trasie dpd. Niech będzie, prawie normalnie, bo przyjechałem sobie godzinę później :P
Pogoda do jazdy prawie idealna, w stronę do było super, ale powrót, to już naczelna Pogodynka przepowiedziała wieczorem ;) I znowu się jej udało, tym samym powrót chodnikami w deszczu.
Kategoria Miasto
DPD
d a n e w y j a z d u
20.30 km
0.00 km teren
00:54 h
Pr.śr.:22.56 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Prawie cały dzień, według zaleceń i nie tylko, bo do południa nie miałem siły aby wstać, spędziłem w łóżku. Wybyłem z domu na jakieś 3 godziny, ale bez szkota, z uwagi na brak sił. Powrót około 17 i znowu do łóżka.
Wieczorem na nockę jednak pojechałem już normalnie, z lekkimi obawami o wydolność organizmu ; obawy te jednak były nie słuszne, gdyż czuję się znacznie lepiej, można powiedzieć, że prawie idealnie. Jeszcze jeden spokojny dzień i nie będzie śladu po zapaleniu węzłów, gorączce ...
Czasami jednak warto posłuchać i zrobić, jak należy.
Trasa prawie standardowa, z kawałkiem WPKiW.
Kategoria Miasto
DPD + Starganiec wieczornie
d a n e w y j a z d u
55.80 km
12.00 km teren
02:39 h
Pr.śr.:21.06 km/h
Pr.max:46.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Wpis za wczoraj, bo wieczorem już nie dałem rady.
Rano budzę się z gorączką i dreszczami, z powodu bliżej nie określonego, ale nie jest najgorzej, da się żyć. Po szybkiej diagnozie podejrzewam zapalenie węzłów chłonnych. Jednakże zbieram się i jadę do pracy, na miejsce docieram bez większych problemów. Po południu umawiam się z Gosią na wieczorną jazdę, bo przecież skoro dojechałem i czuję się dobrze, to nic mi nie ma. I nic nie było do czasu ... Zakończyło się powrotem gorączki, dreszczy i wcześniejszą ucieczką do domu.
Ale skoro nie umówiłem, to tak już zostało i melduję się wieczorem w Piotrowicach, trochę wymęczony, ale tragedii nie ma. Jedziemy na Starganiec, nawet dość oblegany przez ludzi dnia dzisiejszego. Po jakimś czasie znowu nawrót gorączki i żółta karta od Gosi, za to, że w łóżku nie leżę ;)
Wracamy już po zmroku i znowu jest całkiem ok, wszystko minęło. Chwila rozmowy na osiedlu i pomykam do domu. Tam według zaleceń :P tabletka i do łóżka. Dzisiaj niestety jakoś szczególnej poprawy nie ma :(
Kategoria Miasto, Mieszane, W towarzystwie