Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 1183.68 km (w terenie 149.00 km; 12.59%) |
Czas w ruchu: | 54:35 |
Średnia prędkość: | 20.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.00 km/h |
Suma kalorii: | 10041 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 47.35 km i 2h 16m |
Więcej statystyk |
Rybaczówka i odwiedziny u Karpika
d a n e w y j a z d u
35.17 km
0.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:20.10 km/h
Pr.max:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Na godziny popołudniowe, umówiony byłem z Gosią i prawie z Grzegorzem, który odsypiał nocną zmianę i nie dotarł do nas, więc ruszamy parą w kierunku stawu Janina. Na miejscu jak zwykle w weekend dość sporo spacerowiczów, rowerzystów. Jednakże bez problemu znajdujemy dla siebie miejsce i tak mija nam jakaś godzina.
W między czasie znak życia daje Grzegorz i tym samym umawiamy się z nim, już bezpośrednio u Marcina, którego jedziemy odwiedzić po tym, co spotkało go wczoraj ( opis post niżej ).
Kilka fotek i zbieramy się w drogę powrotną.
I jedno małe, oczywiście na pół :D
Po degustacji i chwili rozmowy z znajomymi Gosi, udajemy się w drogę powrotną do Piotrowic. Docieramy do Marcina, gdzie zameldował się już Grzegorz. Rozmowy, debaty, spekulacje, co by było gdyby ... Ano nie wiadomo. Marcin jak zwykle w dobrym nastroju, pomimo, że nie wygląda za dobrze.
(fotka zapożyczona od Filipa, który wcześniej z Krzysiem, także odwiedzili Marcina)
Czas mija, a Grzegorz musi dotrzeć jeszcze do pracy, więc żegnamy się, natomiast pojawia się Ania, która wczoraj służyła za środek transportu kubusia i Marcina z szpitala ;) Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się z różnych powodów i na koniec pojawił się temat kasków rowerowych i ich przydatności.
Jak się okazało chwilę później, przydają się i to bardzo, ponieważ całkiem możliwe, że gdyby nie kask, nie widzielibyśmy się dzisiaj z Marcinem. Dokładne oględziny wykazały pęknięcie w części, gdzie chroniona jest potylica ... Kask do kosza.
Cóż, pożegnaliśmy się z Anią i Marcinem, z Gosią rozstaję się przy ścieżce rowerowej i wracam do domu.
Trzymaj się Karpik, będzie dobrze i czekamy na Ciebie !
Kategoria Miasto, W towarzystwie
Sosnowiec, Będzin, Siewierz ...
d a n e w y j a z d u
122.60 km
15.00 km teren
06:27 h
Pr.śr.:19.01 km/h
Pr.max:52.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Piękne sobotnie popołudnie, które miałem okazję spędzić razem z znajomymi z forum, w celu wspólnego zakręcenia się w okolicach Sosnowca, Będzina, Siewierza, Przeczyc. Pogoda idealna, zamówiona jak zawsze przez Marcina, chociaż pewnie Gosia swoje palce w tym maczała, ponieważ to naczelny meteorolog :P Umawiamy się pod Kościołem Mariackim w Katowicach, jednakże wcześniej z Filipem, zgarniamy z WPKiW, ekipę jadącą z Gliwic w składzie Patryk, Piotr i Rafał.
Na miejsce zbiórki o dziwo dolatujemy przed czasem, co wydawało się mało możliwe. Na miejscu czekają na nas : Becia, Gosia, Wera, Grzegorz i Marcin. Chwila rozmowy, planowanie trasy i ruszamy w kierunku Sosnowca, gdzie to Filip jest umówiony z Zbyszkiem.
Przez Sosnowiec docieramy na zamek w Będzinie, gdzie niektórzy uczestnicy wycieczki są po raz pierwszy. Atakujemy podjazd pod zamek, a to na rowerze, a i z buta, ale większości się udaje ;) Na miejscu chwila odpoczynku, można powiedzieć, że szybkie zwiedzanie i kilka fotek.
Po chwili odpoczynku, kierujemy się nad zalew Pogoria IV, co idzie nam dość sprawnie i szybko lądujemy w Dąbrowie Górniczej.
Następnie wzdłuż zalewu jedziemy w kierunku kolejnego zamku, tym razem znajdującego się w Siewierzu. Weronika ma mały kryzys na trasie, ale jakoś dajemy radę go pożegnać i ciśniemy dalej zdobywać zamek, co udaje nam się bez większych trudności.
Dalej jedziemy do centrum, gdzie atakujemy sklep sieci Biedronka, w celu zakupów odpowiednich na ognisko, które odbyło się nad jeziorem w Przeczycach. Oj trochę czasu nam tam zleciało, a Grzegorza czas właśnie gonił, ponieważ na 22 miał być w pracy ...
Ruszamy, tempo bardzo różne, od wyścigów na podjazdach, do turlania się ot tak. Tym samym, w pewnym miejscu Przeczyc Patryk, Piotr i Rafał zjeżdżają w kierunku Gliwic. Dojeżdżamy do Strzyżowic, gdzie Zbyszek odłącza się i jedzie w kierunku Będzina. My dalej kierujemy się na Katowice.
Opis ... czołówka zwiała ;)
Mniej, lub bardziej zwartą grupą dojeżdżamy do Wojkowic, gdzie poszukujemy sklepu, co kończy się dość można by powiedzieć tragicznie.
Na jednym z zjazdów Karpik zalicza konkretnego dzwona, czego efektem jest połamany nadgarstek i kilka poważnych stłuczeń. Szybki telefon na pogotowie i ... Będzie już za godzinę ; nosz kurwa mać. A wytłumaczenie, bo osoba dorosła sobie dojedzie do szpitala, czy pogotowia. Idąc dalej ... Po jakimś czasie dzwoni telefon Beni i dowiadujemy się, że karetki nie będzie w ogóle. No szczyt, szczytów. Człowiek się połamie i ma sam do szpitala zajść.
Na całe szczęście, podjeżdża do nas policja, pytając, co się stało. Szybka rozmowa i Marcin ląduje w radiowozie, a my zabieramy jego rower i czekamy na Anie, która to ma odebrać własność Marcina i jechać po niego do szpitala.
Ania odbiera rower i odjeżdża, ale w między czasie, okazuje się, że Weronika ma problemy zdrowotne, które wykluczają dalszą jazdę. Szybka decyzja i jadę sprawdzić, czy w kierunku Katowic jedzie jakiś autobus. Okazuje się, że tak ...
Po chwili rozmowy z kierowcą, udaje nam się zapakować 5 rowerów do busa nr. 43 i tym samym Benia wysiada, prawie obok siebie, my jedziemy do centrum Katowic. Odstawiamy Weronikę, pod dom. Zostajemy w trójkę, Gosia, Filip i ja. Po chwili Filip ucieka, do domu, my odpoczywamy jeszcze trochę i planujemy co dalej. Finisz taki, ze pojechaliśmy do mnie, a nie do Karpika, jak wcześniej miało być.
Rano naturalna :P pobudka o 6:35, trochę później odstawiam Gosię do domu i na tym kończę wycieczkę i ten wpis.
Dziękuję Wam bardzo za wspólną jazdę i przygody, a Ty Marcin szykuj się już na kolejne kilometry.
Kategoria Miasto, Mieszane, W towarzystwie
DPD
d a n e w y j a z d u
18.55 km
0.00 km teren
00:49 h
Pr.śr.:22.71 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Nie ma to jak pojechać na nockę z piątku na sobotę i pooglądać rozbawione towarzystwo w drodze tam i do domu.
Ale się nie chciało, na szczęście mam to już za sobą.
Kategoria Miasto
Kręcenie do tyłu
d a n e w y j a z d u
23.24 km
0.00 km teren
01:07 h
Pr.śr.:20.81 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Niby dzień przerwy, a nogi zamiast normalnie, to jakby mi się kręciły do tyłu. Wiem, że jechałem z Filipem, ale był też Rysiek i tempo było spokojne, jednak kręcić nie mogłem w ogóle. Tu coś zabolało, tam zabolało i tak jechałem.
Szybki wyskok z chłopakami po awaryjne opony dla nich, później do WPKiW na jedno kółko, które ledwo co przejechałem. A jutro niby coś około 100 km mam zrobić ... Ciekawe jak ?
No i finisz wpisu, czyli jadę do roboty na noc.
Kategoria Miasto, W towarzystwie
Nie nazwana historia
d a n e w y j a z d u
52.20 km
8.00 km teren
02:41 h
Pr.śr.:19.45 km/h
Pr.max:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Tytuł taki, a nie inny, bo zwyczajnie brak mi słów, co tam by można wpisać. Dawno czegoś takiego nie przeżyłem.
W skrócie :
* 2h spóźnienia do pracy
* zalane dokumenty i dwa telefony
* wylewanie wody z butów
* kurtka nie wyschła ani trochę, przez 7 godzin
* lekko ponad 2h, spędzone w lesie podczas burzy z kurtką na głowie
* powrót z pracy w jakby świeżo wyciągniętych z pralki spodenkach, a reszta to ciuchy robocze :/
* walka z zmęczeniem fizycznym, podczas powrotu rano ; oczy się same zamykały
Była to jedna z najcięższych 50, jakie przejechałem, ale najważniejsze, to miało swój niepowtarzalny klimat, bo tak !
A całkiem, tak na samym początku wyjazdu, spotykam całkiem przypadkowo Darka. Dwa lata znajomości, tylko dzięki BS, które w końcu owocują spotkaniem w realu, które długo nie trwało, ponieważ gonił go czas, ale parę razy próbowaliśmy się trafić i zawsze coś stawało na przeszkodzie, aż udało się zupełnie, przez przypadek.
Miło było Cię poznać i do następnego ;)
Kategoria Miasto, Mieszane, W towarzystwie
Deszczowe dpd
d a n e w y j a z d u
19.92 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:18.39 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Miałem skorzystać z usług pkm, ale przed wyjściem o dziwo przestało padać, więc deszczówka na plecy i w drogę ... Daleko nie zajechałem, zaczęło padać na nowo, ale mało intensywnie.
Godziny w pracy mijały, a deszcz padać nie przestawał. Około 5 rano zrobiło się znośnie ; cóż z tego jak na 15 minut przed wyjściem rozpadało się na dobre. Powrót w kulminacji opadów.
Ech to rowerowe życie.
Kategoria Miasto
Serwis z Filipem, Koodza i brak licznika
d a n e w y j a z d u
7.00 km
0.00 km teren
00:19 h
Pr.śr.:22.11 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Serwisowo z Filipem, napędy wyczyszczone, a ramy jak uwalone były tak dalej są ;) Samo odpadnie kiedyś. Później do Koodzy w celu wyszukania spodenek dla Filipa, ale były same za małe i wyszliśmy z niczym.
Po drodze mój licznik, już całkiem odmawia posłuszeństwa i podjeżdżamy do małego rowerowego i wychodzimy z nowym nabytkiem, który początkowo sprawia nie małe problemy w założeniu i ustawieniu. Finalnie ląduje na mostku i nawet coś wyświetla.
Filip ciągnie mnie jeszcze na rundkę przez D3S, ale z uwagi, że jestem po nocce, odmawiam i udaje się do domu, natomiast kolega na wspomnianą wyżej trasę.
Dzięki ;)
Kategoria Miasto, W towarzystwie
Wieczornie z Gosią i dpd
d a n e w y j a z d u
55.30 km
10.00 km teren
02:28 h
Pr.śr.:22.42 km/h
Pr.max:46.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1258 kcal
Rower:Scott Apache '98
Wieczorowo z Gosią na Rybaczówkę, gdzie zasiadamy na chwilę, ale czas szybko mija i niestety trzeba wracać. Jednakże wcześniej dzwoni Marcin i podjeżdżamy do niego jeszcze na chwilę pogadać. Znowu minuty lecą jak z przepaści, a ja na godzinę 22 muszę się zameldować w pracy.
Żegnamy się z Marcinem, późnej odprowadzam Gosię i mamy 21:25, a ja w Piotrowicach ... Nogi się zakręciły i stawiam się 5 minut, przed godziną 22 w pracy. Dalej to już nocka, chłodny poranek i powrót do domu. A w czasie powrotu, nogi rozkręciły się dopiero koło centrum.
Aha, na koniec spięcie, z głównym brygadzistą ; bo jak to ja mogę trzymać uwalony ( no fakt, do czystego to mu daleko ) rower w szatni. Odpowiedź krótka, że na dworze stał nie będzie i od jutra mam nowe miejsce, oczywiście także pod dachem. A spięcie z powodu takiego, że wszedł, zawadził o ramę i się uje..., no wiadomo ubrudził.
Kategoria Miasto, Mieszane, W towarzystwie
Regeneracja z Filipem
d a n e w y j a z d u
55.00 km
0.00 km teren
02:10 h
Pr.śr.:25.38 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Scott Apache '98
Po wczorajszej setce z ekipą, dzisiaj dzień na lekką regenerację. Taki był zamysł, chociaż wiedziałem, że z Filipem może wyjść to trochę inaczej, niż planowałem.
Rano już Filip ciągnął na zamek w Będzinie, ale nie pojechałem z nim, natomiast On zrobił trasę, razem z Andrzejem.
My natomiast spotykamy się trochę po godzinie 17 na Rybaczówce, gdzie dolatuję w dość szybkim tempie, aby się nie spóźnić. Filip daje znak, że będzie troszkę później, niż planował, ale obrócił naprawdę szybko ;)
Chwila na smarowanie, pogaduchy, planowanie trasy i nagle obok nas, przemyka taki oto wynalazek ...
Taka oto nowoczesna myśl techniczna. Nie mogłem się powstrzymać i zdjęcie musiałem cyknąć.
W końcu zbieramy się i w planie mamy trasę na drugą Rybaczówkę, znajdującą się w Rudzie Śląskiej. No to lecimy, tempo Filip jak zwykle narzuca dość szybkie, ale jakoś daję radę. Szybko i sprawnie docieramy do Zarzecza, a następnie kierujemy się na Starganiec, gdzie łapie nas deszcz. Czekamy pod drzewkiem, ale nie przestaje padać i tym samym stwierdzamy, że dalsza jazda, to już tylko droga powrotna do centrum. I teraz poznałem prawdziwą moc Filipa, bo wystrzelił jak z procy, dogonić się go nie dało ; ja nie wiem skąd Ty te siły bierzesz.
Lekko przemoczeni, brudni, docieramy na ul. Mariacką, gdzie wymieniamy jeszcze kilka zdań i każdy jedzie w swoją stronę.
Dzięki za przeciągnięcie ;)
Kategoria Miasto, W towarzystwie
Kato - Pszczyna - Kato i ...
d a n e w y j a z d u
103.00 km
25.00 km teren
04:32 h
Pr.śr.:22.72 km/h
Pr.max:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2361 kcal
Rower:Scott Apache '98
Propozycja Grzegorza na 9 czerwca, to Pszczyna, na co chętnie przystaję. Bo co mi tam takie 100 km :D, się dojedzie jakoś. Zbiórka wyznaczona na godzinę 8:45, przy parkingu na Stargańcu, na którą nie dojeżdżam z powodów osobistych ( przepraszam Was ).
Jednak powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B, a Gosi też wspomniałem, że jedziemy razem, więc wpadam do domu, łapię telefon i wszystko jasne ; o 12:30 mam pociąg do Pszczyny i tak też dołączam do ekipy, która stacjonuje na rynku pod parasolami ;) No to jestem ...
Jedno złote, wraca Filip i Irek, Grzegorz zarządza powrót, więc się nie nasiedziałem, a przed południem ciężko było.
No to w drogę, w końcu mam o 50 km, mniej niż reszta, ale jedzie się jakoś tak średnio ;) Ale bez problemów daliśmy radę, a to ważne. W Podlesiu Irek ucieka do domu, ma dosłownie kawałeczek, my jedziemy jeszcze chwilę razem i na granicy Podlesie-Zarzecze, rozstajemy się. Grupa prowadzona przez Grzegorza, pomyka w kierunku Chorzowa, a Filip, Gosia i ja jedziemy na Piotrowice.
Gosia koło domu stwierdza, że ucieka, natomiast z Filipem robimy pewne ( piwne ), zakupy i udajemy się na Rybaczówkę, gdzie trochę nam czasu zleciało ( podziękował za smar ), dalej nam jednak mało i lecimy na Bolinę, dalej przez Szopienice, Burowiec, centrum do WPKiW, gdzie spotkamy się z Andrzejem. Chwila rozmowy i lecimy pętlą w około parku, po czym na ul. Bracką, gdzie na skrzyżowaniu się żegnamy. Filip do domu, a ja ponoć na piwo i to z Gosią ...
Zakończyliśmy dzień na krótkiej jeździe po lasach w okolicy Ochojca.
Podziękował bardzo za towarzystwo.
Fotki ? Są u Filipa, lub za jakiś czas będą tutaj od Grzegorza.
Kategoria W towarzystwie