devilek prowadzi tutaj blog rowerowy

Opowieści, dziwnej treści.

Powitanie prawdziwej jesieni

  d a n e    w y j a z d u 44.60 km 8.00 km teren 02:10 h Pr.śr.:20.58 km/h Pr.max:37.00 km/h Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: 984 kcal Rower:Scott Apache '98
Piątek, 7 października 2011 | dodano: 07.10.2011

Prognozy na dzisiejszy dzień nie były takie, dzięki którym można by się nastawić na wspaniałą, lekką jazdę. Rano już wiedziałem co mnie czeka, ale nie sądziłem, że będzie aż tak źle. Cała droga do pracy to jazda w deszczu, kałużach, kawałek też zaliczyłem typowo błotny, dodatkowo temperatura nie pocieszała ( stwierdziłem, że krótkie spodenki wystarczą :/ ). W czasie dnia przestało padać, no ale oczywiście jak skończyłem pracę, to znowu padało i powtórka z rana, a musiałem jechać jeszcze coś załatwić. Droga powrotna, to drogą przez mękę ; spodenki mokre, brak rękawiczek, co najbardziej mi doskwierało. Rower nadaje się do całkowitego czyszczenia i tym samym mam jutro co robić.

Po powrocie zastanawiałem się dlaczego nie pojechałem na drugim rowerze ... Holenderska damka, ale za to ma błotniki i nie byłoby mi jej tak szkoda jak skocika.


Kategoria Mieszane


komentarze
devilek
| 19:36 piątek, 7 października 2011 | linkuj Może i twardy, ale za to popatrz jak średnia gniecie ;) Max km/h to było z górki na Witosa, później to już ledwo co do 25 km/h dobijałem na prostej. A wiedziałem, że mam zabrać chociaż długie spodnie na zmianę.
amiga
| 19:32 piątek, 7 października 2011 | linkuj Twardy jesteś. Rano gdy zobaczyłem, że pada to sobie odpuściłem
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]